Transcend 220S – 256GB w mym domowym labie :3
Jakiś czas temu otrzymałem od firmy Sarota PR paczkę z nowym dyskiem, który mogłem użyć w moim domowym labie, o którym pisałem tutaj. Dysk o którym mowa to Transcend PCIe 220SSD
Zaraz, zaraz… Ale już gdzieś widziałem ten model, np. tutaj!
Z tą różnicą, że dysk, który dziś opisuję pracuje na złączu PCIe, natomiast dysk z tamtego artykułu na złączu SATA. To już będzie całkiem spora różnica.
Poprzednio testowałem dla Was model 110S, który okazał się wystarczającym partnerem w pracy domowej. Natomiast tutaj chciałem się skupić na wykorzystaniu sprzętu w domowym labie.
Dysk ten występuje w czterech różnych wersjach:
- 256GB
- 512GB
- 1024GB
- 2048GB
Do mnie natomiast trafiła wersja z najmniejszą pojemnością, czyli 256GB.
Pozwolę sobie na początek wrzucić jeden, ciekawy screen o którym chciałbym wam opowiedzieć:
Jak widzimy, na samym początku jest bardzo spora różnica w prędkościach zapisu pomiędzy dyskiem o najmniejszej oraz największej pojemności. Prawie trzykrotna różnica.
Druga różnica to IOPSy, czyli operacje wejścia / wyjścia najprościej mówiąc. Po całą definicję zapraszam na wikipedię. Zasada jest prosta – im więcej IOPSów tym lepiej. Im mniej, tym gorzej.
Zobaczcie również na trzecią różnicę – na najmniejszym dysku można zapisać około 550TB danych, natomiast na największym – ponad 4400TB…
Tak, te liczby mogą wydawać się gigantyczne, ale zależy też kto, jak i w czym będzie używał danego dysku. Dla przykładu, taki dysk, który testowałem mógłby pracować jako cache w NASie, co by powodowało, że obslugiwałbym duże ilości danych.
Odchodząc od suchych faktów, jak się pracowało z tym dyskiem?
Wpierw wkleję kilka screenshotów z programu AS SSD, który służy mi do testów wydajnościowych dysku w zależności od zajętości miejsca.
Pierwszy test przeprowadziłem w momencie, gdy dysk był pusty:
Kolejne dwa testy zostały przeprowadzone gdy zajęte było ponad 150GB
Ostatnie dwa testy uruchomiłem, gdy wolne już było tylko 22GB
Co nam mogą powiedzieć te screeny? Że wyniki obiecane przez producenta niestety są tylko na samym początku i czym dalej w las tym niestety wolniej.
Ba, mógłbym się nawet pokusić o stwierdzenie, że gorzej niż w przypadku 110S, aczkolwiek tego nie potwierdzę, ponieważ model 110S był używany na zupełnie innej platformie.
Co dziwne, dysk odzyskuje swoje prędkości zapisu w momencie gdy ma zajęte > 90%…
Troszkę dziwna logika pracy kontrolera.
Dla pewności puściłem jeszcze jedne testy, gdy zajętość dysku wynosiła 142GB i wynik jest zupełnie inny:
Nie wiem, nie znam się, nie wypowiadam się o logice elektroniki, więc pozostawię te wyniki do analizy osobom, które znają się dużo lepiej ode mnie na pracy poszczególnych kontrolerach.
Ostatni screen, który chciałbym wam pokazać to kopiowanie 18GB pliku z dysku Samsung EVO 860 na bohatera dzisiejszej recenzji:
Jak widzimy, prędkość na początku jest bardzo duża, przy około 70% spada, aby utrzymać się mniej więcej na prędkości około 200MB/s.
Szczęście takie, że podczas codziennej pracy nie zauważyłem takich spadków i dało się całkiem wygodnie pracować.
Postawione kilka maszynek wirtualnych z Windowsem 10, kilka równoczesnych deploymentów zrobiło już różnicę, ale nadal była to duża przewaga nad dyskiem SATA.
Słów kilka o samym urządzeniu. Dostajemy je w małym, plastikowo-papierowym opakowaniu, niestety znów bez żadnej śrubki. No seriooooo, mam używać gumek od słuchawek dousznych, aby to montować? Który producent w końcu zacznie dodawać śruby? No który?
Czy byłem zadowolony z użytku dysku? Byłem.
Czy wrzuciłbym go do swojego laba? Wrzuciłbym.
Czy warto go kupić za cenę około 260 zł, która jest średnią ceną na portalu ceneo.pl ? Jest drogo. Niestety, komuś, komu zależy na pieniądzach powiem tylko, że da się kupić taniej dyski o takiej pojemności.